CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

środa, 23 grudnia 2009

BOŻE NARODZENIE.

                                                                                 Narodził się Pan !
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia ,życzymy wszystkim Wam samych łask Bożych, pomyślności i wszelkiego dobra.Niech dobre anioły zawsze będą z Wami ,niech wszystkie drogi którymi będziecie szli w przyszłym roku będą proste i równe.Niech każdy Wasz dobry uczynek będzie odpłacony po wielokroć.
                                                                            

wtorek, 22 grudnia 2009

Byle do wiosny!

Nasze wietrzne wzgórze pod zimową kołderką.                                                                                                                                                                          Często jesteśmy pytani jak alpaki znoszą zimowe mrozy,przecież przyjechały z Ameryki Południowej.Chilijskie Altiplano to region tego gorącego kontynentu wcale nie ciepły.W Andach na wysokości 4-5 tyś m.n.p.m. a tam właśnie żyją alpaki ,wieje ciągle wiatr . Temperatura o każdej porze roku nocą może spadać do -20stopni.Zwierzęta te są wybitnie przystosowane do extremalnych warunków.Niezwykła wełna ,ich największy skarb chroni zarówno przed ciepłem jak i przed wiatrem i mrozem.Nasze alpaczki w czasie takich mrozów mieszkają w swojej stajni.Jedzą krojoną marchew ,zielone siano pachnące wspomnienie lata i bogatą w wiele składników paszę treściwą.Nie widać po nich aby zima robiła na nich wrażenie.

niedziela, 20 grudnia 2009

Cały czas pomijane, nasze psiury.

                                                                                      Ares (rotwajler) i Murza mieszaniec kałkaza z owczarkiem niemieckim.Na spacerku.Żyją z nami już prawie 10 lat                                                                                   Leśne harce na śniegu                                                                                                                                                                  Aresik,pełna koncentracja                                                                                                                                                                   Murza gasi pragnienie w tle nasze zimowe pustkowie

piątek, 18 grudnia 2009

No i przyszła,teraz nam pokaże....

                                                                                                          Droga do naszego rancho od dwóch dni coraz bardziej zasypana.                                                                                   Matka Boża z Guadelupe patronka wszystkich Alpaqueros i opiekunka stad alpak ,ta pilnuje naszego rancho i naszych zwierząt.Pani z Meksyku wygląda troszkę dziwnie w zaśnieżonym Polskim krajobrazie.                                                                                           Nasz domeczek i ogródek w zimowej szacie.                                                                                                                                                                  Dolne pastwisko pokryte śniegiem ,alpaczki w stajni jedzą siano i marchew
Od kilku dni cały czas około -10 stopni ,a od wczoraj bez przerwy pada śnieg.Myślimy że zima koniecznie chce nadrobić spóźnienie i zaległości.Tak sobie myślimy, często słuchając różnych audycji,gdy ta część Polski mieszkająca w miastach (mieszczuchów)nie może się doczekać śnieżnej zimy ,czy wiecie że są ludzie w Polsce którzy gdy Wy się cieszycie,martwią się jak 5 kilometrów przez zaspy dojechać do sklepu po chleb.Nie zapominajcie że są Ci którzy mieszkają w tej gorszej Polsce(na wsi)gdzie nikt(wójt) się nie martwi czy po śnieżycy drogi zostały odśnieżone.Ale dosyć narzekania bo na dworze pięknie biało i nadchodzą święta które tylko na wsi są tak piękne i prawdziwe,idziemy do stajni i możemy porozmawiać z alpaczkami i posłuchać opowieści o dalekiej tajemniczej cywilizacji.

środa, 9 grudnia 2009

Nasi sąsiedzi

                                                                                     Mieszkamy w lesie,do ludzi sasiadów mamy 1.5 km.Codziennością są więc dla nas odwiedziny saren,jeleni,dzików.Od wiosny do jesieni o świcie budzą nas nie tramwaje ,a klęgor gniazdujących niedaleko żurawi.Zapłatą za to (bo wszystko, tak i to coś kosztuje)jest przedzieranie sie codzienne przez zimę i wiosnę naszym terenowym(mocno terenowym)Samurajem z domu i do domu po czymś co nazywa się drogą gruntową.Odcięcie od wielu udogodnień ,bez których większość nie wyobraża sobie życia.Odcięcie od tak zwanego środowiska zawodowego(układów) które dyktuje kto jest dobry, a kto nic nie potrafi ,i rozdaje karty w grze o przeżycie,czyli pracę.Wiele osób puka się w czoło, co renowatorzy dzieł  sztuki robią w takim miejscu.....najgorsze jest to że my sami  czasami tracimy sens tego życia.Ale czy po tylu latach potrafili byśmy wrócić do dżungli zwanej miastem ?My już jesteśmy częścią tej dzikiej przyrody,i nie nadajemy się do walki w tym ,,cywilizacyjnym" szale,gdzie ludzie gonią nie wiedząc gdzie i po co.

Trochę przeszłości w teraźniejszości.

                                                                            Kilka już archiwalnych fotek z rekonstrukcji bitwy pod Mławą.Mieszkamy dokładnie na  pólach bitewnych tamtej bitwy.Niedaleko od naszego domu stacjonowała Wołyńska Brygada Kawalerii,dzielnie walcząca w obronie Polski w 1939 roku.Dziś (może już tak zawsze będzie), w końcu sierpnia oglądamy TYLKO rekonstrukcję tamtych strasznych dni .Niemcy pozycję Mławską nazwali twierdzą mimo że nią nie była .To zwykli ludzie(nauczyciele,rolnicy,rzemieślnicy)w mundurach zrobili swą odwagą i gochaterstwem ,z tych pól i lasów i kilku schronów twierdzę nie do przebycia.

czwartek, 3 grudnia 2009

Dzięki że...

Po tych kilku dniach doszedłem do wniosku że ,nie po to wchodzicie na bloga aby się martwić.Dzięki że kilka osób nas nie zawiodło,z całą pewnością skorzystamy z porad i Waszych wskazówek,macie w naszych sercach specjalną szufladkę.

sobota, 28 listopada 2009

Jeszcze nie nadeszła(i dobrze!)

Tylko długie cienie na ziemi wskazują że to już późna pora roku,może jeszcze brak liści na drzewach.Dziś świeciło piękne słońce i mimo chłodnego wiaterku nasze alpaki z wielkim zapałem skubały ciągle jeszcze odrastającą zieloną trawę.

Nasze zwierzątka nie boją się nawet ostrych mrozów,ale jak każda żywa istota wolą miłe łaskotanie słońca i soczystą trawkę.Na zdjęciach widać (a może i słabo )jak urosły  tegoroczne i zmężniały zeszłoroczne u nas urodzone alpaczki.Cały czas odrasta im wełna,na wiosnę (w maju) znowu będzie co strzyc.

A tym razem coś małego.

Zosia tym razem zmieniła format (na COŚ małego).wspomina i wyczarowuje zimę ,która (może i dobrze)narazie nie przychodzi do nas.W następnym poście pokażemy nasze alpaczki na jeszcze całkiem zielonym pastwisku i w pieknym słońcu które dziś mimo chłodnego wiaterku pięknie świeciło.

Wracając do małych formatów ,obydwa namalowane są na gruntowanej pilśni farbami olejnymi,,Zima"23x20cm a ,,Stary trakt"32.5x25cm.Jeden przedstawia zimową drogę do naszego domu,a ten ciepły i złoty w kolorach to stary pruski trakt który biegł nad granicą polsko/pruską.Trakt ten wiódł nad samą grenicą i łączył sąsiadujące ze sobą majątki.Obecnie prowadzi do rezerwatu torfowego niedaleko od naszego domu.Jest to miejsce piękne o każdej porze roku,wielkie lipy ponad 200 letnie sprawiają  że, człowiek czuje się pod nimi naprawdę częścią wielkiego świata przyrody.Często jeździmy tu na rowerowe spacery aby posłuchać klęgoru żurawi,poobserwować sarny,jelenie i nierzadko trafić na stado dzików od których rezerwat nosi nazwę.

czwartek, 12 listopada 2009

Ethnical jewelery


Sometimes live had an ideas for jewelery.This is made of silver 999,wood,bone and skin.It have an ecological and ethnical character,just like our life.
                    Czasami miewam pomysły na biżuterię .Ta wykonana jest ze srebra 999,drewna,kości i skóry.Ma ona ekologiczny i etniczny smaczek tak jak nasze życie.

poniedziałek, 9 listopada 2009

We are again

                                                                                                                Zosieńka cały czas maluje,może nie jest Rembrantem ale ...Może jednak warto uwieczniać w ten sposób otaczającą nas rzeczywistość,a jeśli te obrazki jeszcze komuś się spodobają, czego więcej chcieć.Za oknami ponura jesień ,mgła ,deszcz i dzień coraz krótszy.Zastanawiamy się nad jedną właściwie niczym nieusprawiedliwioną normą wszystkich takich blogów.Zakłada się je (w naszym przypadku tak było)traktując to jako drzwi do nowych przyjaciół, znajomych.Jesteśmy tu od kilku miesięcy mamy 300 wejść na nasz blog i a może aż ,w tym dziwnym świecie aż kilka odzewów, komentarzy.Dlaczego ludzie boją się do siebie odzywać? Zostawię to tak, że się boją ,to lepiej brzmi .Ale Wiecie sami że się nie boicie ...Dość tych jesiennych dywagacji,może jekiś(aś)osoba której doskwiera mgła i brak słońca odezwie się tym razem.

wtorek, 8 września 2009

Yacana

 
Quechuas think's that Ycana became fram MilkyWay,and she's the first llama,the mother of all llamas.
She was born today.She's next female in our herd.

niedziela, 6 września 2009

Next pstryk pstryk

I think therefore i am


View from our house