CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

sobota, 27 kwietnia 2013

Ten rok...






Ten rok a dokładnie sezon narodzin zaczęły nasze kozy. Przedwczoraj Rózia urodziła dwie kózki. Dla równowagi która zwykle panuje w naturze jedna kózeczka jest podobna do kozła czyli jest prawie biała, piszemy ,,prawie'' bo tak naprawdę jest jasno ruda lub jak to utarło się mówić ,,biszkoptowa'' , natomiast druga jest prawie ,,francuzką alpejką'' czyli odziedziczyła cechy swojej mamy Rózi. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła ale obydwie kózeczki zostaną prawdopodobnie u nas. Rózia to doskonała mlecznica dająca rekordowe ilości mleka, więc liczymy że jej córki mogły odziedziczyć po niej tą cechę. Nasze sery i twarogi w domu i nie tylko, robią taką furorę że przez ostatnie dwa lata ciągle mieliśmy tak naprawdę za mało mleka aby zaspokoić apatyty wszystkich chętnych. Zwiększenie koziego stadka o dwie mleczne sztuki powinno zapewnić nam odpowiednią ilość mleka do przerobu : )








piątek, 19 kwietnia 2013

Garsonka - klasyka z alpaki.











Dziś efekt pracy o której już pisaliśmy. Klasyka z nutką etniczną czyli garsonka, strój bez którego wiele pań nie wyobraża sobie służbowego wyjścia, czy po prostu chwili w której trzeba wyglądać skromnie i elegancko. Nasz projekt wykonany jest z nie barwionego (jak zawsze) włókna alpaczek stanowiących tło na pierwszym zdjęciu : ), włókna o doskonałej miękkości, niezwykle cienkiego i delikatnego. Jak zawsze projekt jest wykonany z przędzy ręcznie przędzionej przez nas. Tkanina na garsonkę tkana na osnowie i wątkiem 100% alpaca. Tkanina z racji tkania przędzą pojedynczą nie jest przesadnie gruba. Spódnica z podszewką ze 100% naturalnego jedwabiu, zapinana z tyłu na kościany guzik (listek) i półkryty zamek błyskawiczny.
Garsonka jest uszyta w rozmiarze 36-38. Całość projektu zapinają unikatowe ręcznie rzeźbione w kości bawolej guziki, formą przypominające kokardki z małych listków.
Dodamy że garsonka czeka (w naszym butique ,,Los alpaqueros'') na osobę która doceni jej wyjątkowość i zechce zostać jej właścicielką :)






środa, 17 kwietnia 2013

Pacovicuna - w klasycznej formie z etnicznym smakiem : )










Aby nie wyglądało na to że leniuchujemy, wracamy do tego co dziś, jutro... : )
Jakiś czas temu pisząc o wielbłądowatych południowo-amerykańskich i o najdroższej wełnie świata, wspominaliśmy o Vicuni jednym z gatunków dziko żyjących andyjskich wielbłądowatych (zdjęcie górne obok). Nie wspomnieliśmy wtedy o tym że wszystkie (dziko żyjące i hodowlane) andyjskie wielbłądowate mają taką samą liczbę chromosomów co daje im możliwość krzyżowania się między sobą, przez co alpaki wypasane na wysokogórskich Punach często rodziły cria z krycia samcami Vicuni . Efektem takiej krzyżówki jest Pacovicuna, alpaka z
wieloma cechami swej dzikiej protoplastki Vicuni. Bardzo ważną sprawą którą trzeba napisać jest to że z wieloma bardzo pożądanymi cechami. Głównymi z nich są, jakość włókna o wyjątkowej miękkości i delikatności, drugą cechą widoczną już na pierwszy rzut oka jest kolor i smukła budowa tych zwierząt do złudzenia przypominające Vicuni (zdjęcie obok naszych Paco) Cechy te przekazywane są bardzo często w kolejnych pokoleniach, w naszym przypadku cechy te przekazywał nasz poprzedni reproduktor Valentino : )
Tyle w ramach wstępu i objaśnienia do tego co niżej. Od kilkunastu dni pracujemy nad kolejnym projektem naszej manufaktury. Będzie to coś w czym ostatnio bardzo zasmakowaliśmy, klasyka z wyraźnym etnicznym smaczkiem. Cały projekt wykonany będzie właśnie z włókna naszych Paco, cieniutkiej delikatnej włóczki w kolorze cynamonowym z nieregularnie wrzucanymi nitkami w trakcie tkania w różnych kolorach dla rozbicia monotonnej powierzchni tkaniny. Dziś jesteśmy na etapie wykańczania całości i musimy powiedzieć że połączenie wyjątkowego włókna Paco z klasyczną formą wyszło nadzwyczaj elegancko : )
Co pewnie za jakieś dwa trzy dni będziemy mogli pokazać .










poniedziałek, 15 kwietnia 2013

My i nasz świat : )



Tak jak zapowiadaliśmy dziś kolejna część. Zapraszamy do naszego świata. Korzystając z udostępnienia nam efektów sesji fotograficznej Piotra Gęsickiego możemy dziś pokazać Wam naszą codzienność. Codzienność nasza dla wielu może się okazać nudna, mało ciekawa . Pracujemy w domu, razem od 26 lat. W tym co robimy od ponad pięciu lat, czyli hodowla alpak i przetwarzanie ich włókna na unikatowe wyroby codziennego i nie codziennego użytku, każde z nas ma swoje zadanie do wykonania. Czasami się zastanawiamy czy ma sens takie całkowite podporządkowanie swojego życia jednemu zwariowanemu pomysłowi, nie wiemy i pewnie długo się nie dowiemy (może nigdy). Jednak cieszy nas to że wstając rano z łóżka wiemy co kto ma robić aby ,, ten nasz mały wózek'' posuwał się do przodu. Dla tych którzy tak zachwycają się naszym sposobem życia mamy jedną rzecz do przekazania. Dla nas najważniejsze jest to że nie mamy nad głową szefów pokazujących palcem zadania, ponad wszystko cenimy wolność. Jednak ceną za nią jest ciągła niepewność jutra i walka z ciągłym dojmującym brakiem tego co dziś rządzi światem ... Uwielbiamy alpaki i pracę z nimi, a gdy do tego dodać to że czasem uda nam się stworzyć coś fajnego z ich wełenki jest dla nas wystarczającym powodem do tego aby znosić wszelkie niedogodności i żyć nadzieją tego że wszystko to - nasze życie ma sens : )

 








niedziela, 14 kwietnia 2013

W innym obiektywie : )





Ci którzy do nas zaglądają już dłużej wiedzą ze czasem (jak tylko mamy okazję) umieszczamy wpisy zatytułowane ogólnie ,,Innym okiem''. Dziś zaczynamy pierwszą z trzech części publikacji.  Dzięki życzliwości Piotra Gęsickiego znanego fotografika który udostępnił nam efekt swojej pracy, sesji fotograficznej która odbyła się u nas i z naszym udziałem jakiś czas temu. Piotr Gęsicki to warszawski fotografik, fotoreporter kiedyś pracujący dla wielu polskich tytułów wydawniczych a obecnie t/z ,,wolny strzelec'' Zachęcamy do odwiedzenia jego e-galerii ( kliknij w podświetlone) , pełnej wspaniałych zdjęć, pięknych portretów znanych Polaków, ale nie tylko : ) Zdjęcia Piotra Gęsickiego są ilustracją wielu artykułów w najróżniejszych pismach wychodzących na polskim rynku.
Jak już napisaliśmy podzieliliśmy ten materiał na trzy części: ,,W naszym domu'' ,,My i nasz świat'' oraz ,,Wśród naszych zwierząt''.
,,W NASZYM DOMU'' Jest on naszym schronieniem ale nie tylko bo jest też naszym miejscem pracy. Właściwie można powiedzieć że przebywamy w nim 24 godziny na dobę, to jest jedna z różnic naszego domu, większość z Was wychodzi ze swojego domu i do niego wraca, my w naszym  jesteśmy i on jest z nami cały czas : ) Ktoś kiedyś powiedział ,,Pokaż mi swój dom a powiem ci jaki jesteś'' Jacy więc jesteśmy ???
,



















niedziela, 7 kwietnia 2013

NO TO WYJAŚNIMY i POLICZYMY : ))) !!!
























,,My anonimowo,tak jak "lubicie". miło sie czytało i uczyło odwidzając wasz blog.ale czy koniec tego bloga to efekt zapędzenia się w kozi róg?mowie tu o krytyce i negowaniu niemal wszytkich zarówno starych jak i nowych hodowców alpak?!toczenie swojego rodzaju "świętej wojny".nie tylko na swoim blogu!smarowanie ludzisk którzy czerpali u was wiedze nazywacie marną kopią. Wasz zapał osłabł chyba wraz z rosnącą populacją tych zwierząt w kraju. Acha,utrzymanie kilkunastu sztuk alpak miesięcznie kosztuje 600-700zł?! Bądźcie szczerzy i........zmniejszcie tą kwotę o połowę!!!!! Szczerze i bez przekąsu pozdrawiamy.''  To komentarz z dnia dzisiejszego : )


  Pewnie stwierdzicie że łatwo nas sprowokować : ) Właściwie nie łatwo, jednak strasznie nie lubimy tego co w tych czasach w Polsce jest na porządku dziennym czyli mówienie półprawd i kłamstw tego co do jakiegoś pustego łba nagle przyszło, uważając czytelnika, słuchacza, widza za imbecyla (ale każdy ceni drugiego jak siebie samego)
TO CO NA POCZĄTKU ZACYTOWALIŚMY TO WŁAŚNIE PRZYKŁAD : ) Więc do rzeczy, w punktach
  - To że anonimowo wcale nas nie dziwi , macie po prostu świadomość swoich możliwości i wstydzicie się podpisać pod tymi wypocinami : )
   - Nam wcale nie jest  miło gdy ktoś bierze co nasze i nie raczy ani razu napisać zwykłego prostego słowa (wam oczywiście nie znanego) DZIĘKUJEMY ŻE DZIELICIE SIĘ Z NAMI : )
    - Tacy właśnie jak wy przebierają nóżkami na samą myśl że ,,TO MOŻE JUŻ KONIEC'' jednak nie bierzecie pod uwagę że nie wszyscy w tym kraju to kastraci, i właśnie tacy jak wy budzą w nas ducha naszych Przodków, ducha kogoś kto zawsze walczy do końca , WASZEGO KOŃCA : )
     - Nigdy nie krytykujemy WIEDZY, UCZCIWOŚCI, POMYSŁOWOŚCI, PRACOWITOŚCI...
Dla nas słowo HODOWCA to bardzo wielkie słowo sami siebie nie śmiemy tak nazywać, mimo iż wiemy już sporo o tym co robimy od ponad 20 lat.
     - ,,Święta wojna'' Tak od zawsze i do końca. Z IDIOTAMI, NIEUKAMI, PSEUDO HODOWCAMI, GESZEFCIARZAMI...
     - ,,ludzisk którzy czerpali u was wiedze nazywacie marną kopią'' To zdanie zdradza autorów : ))) Jako renowatorzy dzieł sztuki sporo wiemy o kopiach. W tym przypadku kopia jest naprawdę marna, wiecie dlaczego, bo do dobrej kopi potrzebna jest szeroka wiedza której KOPIUJĄCY nas nie mają i nigdy mieć nie będą : )
   - Nasz zapał jest jednakowo wielki i powiemy wam, wraz z coraz większą liczbą ZADOWOLONYCH KLIENTÓW jest coraz większy. JEŚLI CZEKACIE NA NASZ KONIEC TO POWIEMY ,,NIE DOCZEKANIE WASZE I WAM PODOBNYCH : ) Ach jeszcze jedno ktoś kiedyś tu na blogach napisał ,,NIKT NIGDY WAM NIE ODBIERZE TEGO ŻE JAKO PIERWSI ZACZĘLIŚCIE TO ROBIĆ''
  -No i ostania kwestia ,, Acha,utrzymanie kilkunastu sztuk alpak miesięcznie kosztuje 600-700zł?! Bądźcie szczerzy i........zmniejszcie tą kwotę o połowę!!!!!''
NIGDY NIE PISZEMY TEGO O CZYM NIE WIEMY, CZEGO NIE SPRAWDZILIŚMY, NIE POLICZYLIŚMY.
Jeśli  ktoś trzyma alpaczki tylko na podłym sianie i zamarźniętej wodzie, to pewnie tak jest jak piszecie (znamy sporo takich którzy oczywiście każą się nazywać Hodowcami : ) Aby nie być gołosłownym nasze TYLKO przybliżone wyliczenie (może się przydać tym którzy noszą się z zamiarem....)
  - W tej chwili nasze stadko liczy 16 sztuk, 2samce i 14 samic.
 -SIANO w zeszłym roku kupowaliśmy po 400 zł  x 5 ton = 2000+ dowóz 200 złotych daje to 2200 zł czyli miesięcznie 183 złote (dodamy że tydzień temu dokupiliśmy do tych 5 jeszcze tonę już po 450zł +100 zł dowóz.
  - GRANULAT pasza treściwa. Worek 25 kg -36 zł w naszym przypadku starcza na 6 dni x 5 szt w miesiącu 180 złotych.
  - MARCHEW. Dziennie 10kg krojonej (worek) 10 złotych w hurtowni x 30 szt = 300złotych miesięcznie.
  - SZCZEPIENIE (WITAMINY) Buteleczka ,,Multivitamina'' na stado 52zł + 20 złotych weterynarz (robi przy okazji pobieżną kontrolę stada) 72 złote
  SUMA 735 ZŁOTYCH MIESIĘCZNIE. Nie liczyliśmy paliwa do samochodu, prądu, no i naszej pracy 24/24 godziny 365 dni w roku . Od 26 lat nie mieliśmy urlopu : )
 PRZEPRASZAMY WSZYSTKICH NIE ZAINTERESOWANYCH 
SERDECZNIE POZDRAWIAMY NASZYCH CZYTELNIKÓW : )



czwartek, 4 kwietnia 2013

Każda droga ma swój kres








Od jakiegoś czasu zastanawiamy się nad zdaniem którym zatytułowaliśmy dzisiejszy wpis. Przeglądaliśmy w święta swojego bloga od pierwszego wpisu po ten ostatni, zauważyliśmy że jest tego 350 wpisów (okrągła liczba) Na samym początku tej przygody gdy wklejaliśmy pierwsze zdjęcia naszym założeniem i marzeniem było żeby to wirtualne okienko dla nas było takim oknem na świat. Żyjemy (z wyboru) w miejscu oddalonym od ludzi więc pomyśleliśmy że pisząc o rzeczach ciekawych i pokazując nasz ,,nie tuzinkowy'' sposób życia , to czym się zajmujemy i zajmowaliśmy, będziemy mogli dzielić się jakąś tam wiedzą i zdobywać tę wiedzę od tych którzy podzielą się nią z nami (nasza naiwność). Ci którym się chciało cofnąć na naszym blogu do początku pewnie wiedzą że nasza droga do tego co robimy dziś była dosyć długa ale z całą pewnością nie byłą nudna. Nie znosimy nudy, nie znosimy przymusu, te dwie cechy główne powodują to że dziś z całą powagą podjęliśmy decyzję że nasza droga TU na blogu powinna dobiec końca. Kiedyś tam pisaliśmy już że nie potrafimy zrozumieć jednej rzeczy (pewnie tu wyłazi nasze nie przystosowanie społeczne i ...)  jak się to dzieje że przy ponad 500 wejściach dziennie na naszego bloga mamy po 4-6 komentarzy pod naszymi wpisami. Kiedyś u kogoś przeczytaliśmy że brak odpowiedzi na komentarz jest nie grzeczny, odpowiadamy na nawet te kłopotliwe komentarze. Staramy się nie pisać o ,,dupie Maryni'' jak często się to zdarza chyba większości. Dzielimy się naszą (nie łatwą do zdobycia) wiedzą i staramy się pokazać bez fałszu kawałek naszego świta który jak już wiele razy słyszeliśmy jest dość oryginalny i z całą pewnością nie tuzinkowy.
Czy oczekiwaliśmy czegoś w zamian TAK OCZYWIŚCIE . Oczekiwaliśmy tego że w tym mimo że wirtualnym świecie znajdziemy po drugiej stronie LUDZI którzy kilkoma słowami napisanymi w ciągu kilku minut pozwolą nam mieć wrażenie że cała ta nasza praca TU na blogu nie jest sobie a muzom, że pozwolicie nam na może złudne wrażenie że komuś się przydaje to co TU przeczytał, że komuś poprawiliśmy humor w w ,,pochmurny'' dzień.
Kiedyś ,,zarzucono'' nam że przecież to wszystko co robimy to tylko reklama dla kasy którą ,,trzepiemy'' z naszej manufakturki. Hmm Ci którzy mieli okazję nas poznać w realu i odwiedzić w naszej samotni, wiedzą jak skromnymi i wiodącymi skromny byt (często nawet bardzo skromny ) ludźmi jesteśmy . W ciągu ponad 3 lat naszej działalności naszej ,,Los alpaqueros-manufacture'' naszymi klientami z tego BLOGOWEGO towarzystwa została 1 osoba : )..reklama :)))
No ale się rozgadaliśmy robiąc przyjemność OSOBOM NAM NIE PRZYCHYLNYM . Jedno jest pewne gdy rozwiążemy technicznie sprawę skopiowania całego bloga na nasz dysk zewnętrzny, archiwum ( tu przecież jest 3,5 roku naszego życia) nasza droga dobiegnie końca, Ci których drażniła nasza działalność i my sami, już mogą się cieszyć : ) Może w tych czasach naprawdę lepiej z nikim niczym się nie dzielić. W towarzystwie w którym najlepiej wszystkim odpowiada wspólne ciche popiardywanie, narażamy się na ostracyzm. Te kilka osób które stać było od czasu do czasu na napisanie zdania czy dwóch wybaczy nam ten gorzki ,,bełkot'' i szybko o nas zapomni : )
KAŻDA DROGA MA SWÓJ KRES
P.S.
Zdjęcia są maleńką częścią dokumentacji naszych prac, wykonanych przez nas w drodze do dnia dzisiejszego.