CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

sobota, 31 sierpnia 2013

Jutro 1 września...


















No i odbyła się VI rekonstrukcja ,,Bitwy pod Mławą'' W tak zwanych mediach głównego nurtu zobaczyliście zaledwie kilku sekundowe migawki bo przecież co tam rocznica 1 września 1939, ważniejsze jest czy wielki terrorysta napadnie na Syrię. dlatego my chcemy Wam pokazać kilka migawek z tego patriotycznego wydarzenia widzianych naszymi oczami, oraz zwiastun jak zawsze doskonale robionych filmów wytwórni ,,WADERA'' . Każdego roku przybywa widzów i uczestników,w tym roku było ich pewnie kilkanaście tysięcy. Trudno jest opowiedzieć o wrażeniach, o odczuciach bo pewnie każdy odbiera to inaczej, dla nas mimo iż oglądaliśmy to wielkie przedsięwzięcie kolejny raz zawsze jest to wielkie przeżycie po którym ,,dochodzimy do siebie'' przez kilka   dni.                                          Jedno tylko takie spostrzeżenie ,,obok'' tej inscenizacji ciśnie się nam do głowy. Wtedy w 1939 roku wszyscy ramię w ramię walczyli o wolną ukochaną Rzeczpospolitą, kładli życie na szali bez względu na pochodzenie, majętność, przynależność do tego czy innego stronnictwa. Dziś gdy odbywa się rekonstrukcja tamtych wydarzeni, buduje się sektory dla VIPów i dzieli się ludzi na tych swoich, otoczonych uzbrojonymi ochroniarzami, i motłoch cisnący się i przepychający gdzieś poza szpalerem. Gdy jeszcze ma się orientację i zna się owych VIPów ... Dziwne bo przecież to my wszyscy płacimy fizycznie za zorganizowanie (nie tanie) tego przedsięwzięcia a na podwyższonej trybunie mają miejsce tylko... Że też ci panowie nie wstydzą się tych barierek i niczym nie zasłużonych wyróżnień, podziałów na które tak ochoczo narzekają gdy jest im to wygodne. Jak długo hołota będzie dyktować swoje zasady rozpierając upasione dupy na fotelach, gdy obok matki z dziećmi, staruszkowie muszą cisnąć się przy barierkach???  Ale to tak na marginesie w wigilię 1 września 2013 r. i rocznicę podpisania ,,Porozumień Sierpniowych''.








środa, 28 sierpnia 2013

Tragedia w peruwiańskich Andach

Rzadko to robimy, dziś podajemy informację za wieloma peruwiańskimi mediami. Ten artykuł jest przedrukiem z ,, Kochamy Peru''  internetowego periodyku dla miłośników Andów.                                         Tragedia i stan wyjątkowy w okolicach Jeziora Titicaca. Fala śnieżyc w rejonie Puno zabiła ponad ćwierć miliona alpak. Padło także kilkanaście tysięcy lam.




W południowo-wschodnim Peru spadła nie spotykana od dawna ilość śniegu. W niektórych miejscach w rejonie Puno jego pokrywa przekroczyła dwa metry. Śnieżycom towarzyszyły także silne gradobicia. To wystarczyło, by na zamieszkałych terenach wysokich Andów doszło do wielu tragedii.

Najwięcej w uważanej za światową stolicę alpak prowincji Carabaya. Jedna osoba zginęła przygnieciona śniegiem we własnej chacie. Ogółem dwanaście tysięcy rodzin zostało dotkniętych żywiołem. Ponad dwieście z nich nie ma dachu nad głową, a straty w gospodarstwach hodowlanych są niewyobrażalne.

Peruwiańska Obrona Cywilna stwierdziła śmierć ponad dwustu sześćdziesięciu czterech tysięcy alpak. Zwierzęta zostały dosłownie przysypane śniegiem lub też przymarzły do błotnistego podłoża. Mówi się także o co najmniej piętnastu tysiącach innych parzystokopytnych, głównie lam, które nie wytrzymały ciężkich warunków pogodowych. W wielu przypadkach to cios dla ubogich, żyjących jedynie ze skromnej hodowli mieszkańców najwyższych partii Andów.

Dziesięciu z nich uważa się za zaginionych. Kolejnych pięciu miało szczęście – po kilkudziesięciu godzinach od zaginięcia znaleziono ich żywych w jednej z górskich grot.

Śnieżyce dotknęły również turystów zmierzających w stronę Machu Picchu. Pogoda sparaliżowała drogę z Ollantaytambo do Santa Maria. Na  znajdującej się ponad cztery tysiące metrów nad poziomem morza przełęczy Abra Malaga na kilka godzin utknęło ponad sto pojazdów.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Sweter z alpaki ,,Dla miłej oboistki'' cz. II : )






A tak wygląda melange przędziony ręcznie w naturalnej palecie brązów ,,Rustic Alpaca Wool''. ,,Sweter dla miłej oboistki'' będzie w najpiękniejszych kolorach bo w kolorach ziemi : ) Może zbyt często to powtarzamy, ale ważnych informacji nigdy nie za wiele. Taki melange nigdy nie zmieni kolorów ani o pół tonu, kolor naszej naturalnej włóczki jest wieczny, gdyż barwa włókien (pigmentacja) jest zamknięta w ich wnętrzu : )

sobota, 24 sierpnia 2013

WIELKA VI rekonstrukcja ,,Bitwy pod Młąwą''
























Tak jak co roku i tym razem chcieliśmy wszystkich którzy do nas zaglądają zaprosić na niezwykłe widowisko ,,NAJWIĘKSZĄ REKONSTRUKCJĘ BITWY Z II WOJNY ŚWIATOWEJ W EUROPIE''
Film poniżej to oficjalne zaproszenie dla Was .


Poniżej przedstawiamy program tego wielkiego dwudniowego wydarzenia:

30 sierpnia 2013 r. (piątek)
Centrum Miasta Mława
od 10.00 - Piknik militarny
od godz. 18.00
- Teatralne widowisko uliczne – Nalot Bombowy na Mławę „Pamiętaj! Nim pozostanie po Nas tylko milczenie…”
- Zapalenie symbolicznych zniczy w parku miejskim oraz w miejscach pamięci ofiar II wojny światowej w Mławie
- Koncert  na Estradzie w Parku Miejskim  - Zespół Cantare, Mławska Orkiestra Dęta w programie patriotycznym

31 sierpnia 2013 r. (sobota)

Pomnik Piechura, Uniszki Zawadzkie
godz. 15.00 - Oficjalne uroczystości 74. rocznicy wybuchu
II Wojny Światowej oraz Bitwy pod Mławą z udziałem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
  • Przyjęcie meldunku
  • Apel Pamięci
  • Modlitwa za zmarłych
  • Salwa Honorowa
  • Złożenie wieńców pod Mauzoleum Żołnierzy Września
  • Zapalenie 864 zniczy pod Pomnikiem Piechura upamiętniających ofiary Bitwy pod Mławą
Pole Bitwy pod Mławą, Uniszki Zawadzkie
od godz. 10.00 – pokazy sprzętu wojskowego
godz. 16.00 przemówienia okolicznościowe Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego oraz Burmistrza Miasta Mława Sławomira Kowalewskiego
WIDOWISKO HISTORYCZNE - REKONSTRUKCJA BITWY POD MŁAWĄ

      Ze swojej strony możemy powiedzieć tylko tyle że jest to widowisko warte poświęcenia z Waszej strony,zrobione z wielkim rozmachem i zaangażowaniem. Przyjedźcie w sobotę (31 sierpnia) pod Mławę aby przeżyć niezwykłe chwile, jeśli macie dzieci, wnuki przywieźcie je na to widowisko, to będzie dla nich i dla Was niezapomniane wydarzenie. Od Warszawy to tylko 1.5 godziny trasą E-7 na północ. Od Olsztyna to niecałą godzina E-7 na południe.
Jako zachętę i przedsmak tego co na Was czeka umieszczamy wspaniale zrobione filmy i nasze zdjęcia z  ubiegłych rekonstrukcji.
Zapraszamy serdecznie :) 







wtorek, 20 sierpnia 2013

Sweter w cudownych brązach z naturalnej alpaki ,,DLA MIŁEJ OBOISTKI''






Od pewnego czasu zastanawiamy się nad jakby to powiedzieć ,,normą'' : D Zauważyliśmy co jest dla nas wielką radością, że większość naszych klientów to ludzie związani ze sztuką, lub innych profesji ale z tak zwaną artystyczną duszą. Pewnie nasi stali ,,podczytywacze'' z dłuższym stażem  pamiętają zeszłoroczną realizację projektu pokazywaną przez nas w kilku odcinkach pod tytułem ,,Sweter dla miłej pianistki''.Teraz  tym postem inicjujemy nowy serial (pewnie ze trzy odcinki, zaznaczamy że otrzymaliśmy zgodę od bardzo miłej Pani Joanny) serial pod ogólnym tytułem ,,SWETER DLA MIŁEJ OBOISTKI : )'' Dla nie wtajemniczonych podpowiemy że obój to instrument należący do grupy dętych drewnianych, niezastąpiony tak w wielkich orkiestrach symnonicznych jak również w zespołach kameralnych grających muzykę dawną (szczególnie barokową) jak również nowoczesną.
 Dziś jesteśmy już po pierwszym etapie przygotowawczym: przędzenie, motanie, pranie i zwijanie na kłębki. Sweter będzie w uwielbianych przez nas odcieniach brązu, malange od tych jasnych beżów do ciemnych prawie brunatnych wtrąceń służących uplastycznieniu, nadaniu przestrzenności powierzchni swetra. Oczywiście przy tej okazji postaramy się aby guziki i zapięcia utrzymane były również w konwencji muzycznej : )




niedziela, 11 sierpnia 2013

Naturalna, ale czy napewno ekologiczna...






Wielokrotnie zadawano nam pytanie ,,czy wasza wełna z alpak jest ekologiczna ?'' Wydawało by się że odpowiedź jest bardzo prosta, a jednak... Ostatnio przeczytaliśmy świetny artykuł gdzieś w internecie na stronach poświęconych szeroko pojętej ekologii, jak to my nazywamy stosowanej. Artykuł był szczególnie ciekawy z racji tego że autorka poświęciła go właśnie wełnie.
 Wełna (również ta z alpak) jako jeden z niewielu artykułów naturalnych codziennego użytku nie doczekała się certyfikacji ekologicznej, a dokładnie certyfikowana jest przez niektóre (nie polskie) organizacje ekologiczne ale tylko na etapie gospodarstwa, tu jednak dla wełny kończy się ekologia a zaczyna koszmarna rzeczywistość. W przetwórstwie masowym, przemyśle włókienniczym chemia jest bazą na każdym etapie . Czy jednak wełna zwierząt pasących się na nie skażonych chemią pastwiskach traktowanych tak jak należy, hodowanych bez stresu po przejściu przez masowe przetwórstwo może być nazywana ekologiczną? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Często widzimy w sprzedaży internetowej włóczki, również z alpaki które w nazwie mają użyte słowo ECO :D Pod nosem mówimy sobie wtedy tak, EKONOMICZNE to na pewno,  bo użycie tego słowa podyktowane jest wyłącznie ekonomią. Slogan EKOLOGICZNE to chwyt marketingowy nie mający nic wspólnego z ekologią.
   Pierwszy etap przetwarzania, to pranie i czesanie runa. My robimy to wyłącznie w szamponach ziołowych, przeznaczonych dla ludzi o wrażliwej skórze. Przemysłowe pranie to ługi i wszelkie żrące chemikalia czyszczące i wybielające. Już na tym etapie włókno nasączane jest agresywną głęboko uczulającą chemią.
   Następny etap to farbowanie. W naszym przypadku nie farbujemy włóczek bazując jedynie na naturalnym kolorze włókna alpak. Przemysłowe baseny farbiarskie to najagresywniejsza chemia, poczynając od barwników- tlenki metali ciężkich a kończąc na utrwalaczach koloru. Profesjonalni włókiennicy mówią że na tym etapie wełna nasączana jest całą tablicą Mendelejewa. Nawet to t/z barwienie barwnikami naturalnymi zawsze się kończy w utrwalaczach n.p.  solach chromu.
    Kolejny etap to przędzenie. U nas ręczne na kołowrotku gdzie każdy centymetr włoczki przechodzi przez dłonie (jeśli ktoś wierzy to dłonie przekazujące pozytywną energię i miłość do tego co robią) Przemysłowa przędzalnia gdzie w ciągu godziny maszyny sterowane komputerem PRODUKUJĄ kilometry przędzy, a na ostatnim etapie włóczka z wełny naturalnej zabezpieczana jest przed ,,mechaceniem''. Najpierw wygładzana przy użyciu żrących chemikaliów, a następnie kąpiel w żywicach poliestrowych na które coraz więcej dzieci i dorosłych jest uczulonych.
   Przed ostatnim aspektem nie do przecenienia w produkcji ekologicznej jest aspekt socjalny. Zwyczajowo już w tych czasach przemysł, koncerny i handel  wykorzystują tych najbardziej bezbronnych czyli ,,pierwsze ogniwo'' w produkcji wełny. Andyjscy Alpaqueros czyli hodowcy alpak to jedna z najuboższych grup społecznych w andyjskiej części Ameryki Łacińskiej, Zakrawa na kpinę to że Ci którzy wytwarzają najdroższą wełnę (włókno) świata żyją w skrajnej nędzy.
    Ostatni aspekt to t/z standaryzacja, większość klientów przyzwyczajona została do tego że wszystko ma być równe, jednakowo wybarwione... faktem jednak jest że najdroższe najdoskonalsze włókna takie jak alpaka czy kaszmir wytwarzane są przez ludy koczownicze, fakt ten uniemożliwia standaryzację i pomaga w zachowaniu niepowtarzalności, unikalności tych produktów, naprawdę ekologicznych, mimo iż bez napisu ECO na metce.
TAK WIĘC WYBÓR JAK ZAWSZE NALEŻY DO KUPUJĄCEGO. Problemem jest jednak jak zwykle wiedza a nie krótki slogan. Sposób przetwarzania i wytwarzania naszej manufaktury jest jak nam się wydaje jak najbardziej ekologiczny ( znamy dokładnie tak prawo jak codzienność dotyczącą zasad ekologicznego rolnictwa i produkcji przez kilkuletnie prowadzenie atestowanego gospodarstwa ekologicznego) i transparentny na każdym etapie, dzięki temu blogowi i naszej stronie www.losalpaquweos.com  możecie go obserwować. Czy użycie przez nas sloganu ECO... jest konieczne : ) MY LICZYMY NA WASZĄ NIEOMYLNĄ INTUICJĘ I NATURALNY KAŻDEMU NORMALNEMU CZŁOWIEKOWI INSTYNKT SAMOZACHOWAWCZY. Przecież nikt nie chce chorować i umierać na nowotwory, a te powoduje nie tylko skażone jedzenie, ale również to co ma kontakt bezpośrednio z naszym delikatnym ciałem które rozgrzane wchłania wszystko czym ubrania zostały nasączone na kolejnych etapach ich wytwarzania :/




środa, 7 sierpnia 2013

Po alpaczemu, to znaczy na odwrót :D


















                                                                                              Ten wpis dedykujemy specjalnie Agacie : ), u Samby zaczyna być to norma, rodzi bardzo wcześniej rano, gdy dziś jak zwykle latem poszliśmy o szóstej rano do stajni w otwartych drzwiach powitała nas wesoło brykająca piękna samiczka. Samba urodziła piękne cria, córeczkę o gęstej jedwabiście miękkiej wełence w kolorze jasnej wikuni. jest bardzo samodzielna, przyszła na świat pierwszy raz (w naszym przypadku) bez naszego udziału. O szóstej rano była już wyschnięta więc wydaje nam się że poród był gdzieś koło piątej rano. Agato Twoje stadko zaczęło się powiększać. Mamy nadzieję że narodziny pierwszej samiczki to dobry znak na przyszłość  : )














Jakby tego było mało to kilka minut po siódmej Jana urodziła kolejną samiczkę. Piękną, wysoką, silną, białą w tatusia (Lolek) niebieskooką. Tak jak córeczka Samby pięknie pije mleko i zapowiada się na wspaniałą alpakę. Aby było bardziej po alpaczemu to samica w kolorze wikuni urodziła białą córeczkę, a biała samica urodziła córeczkę w kolorze wikuni :D


























niedziela, 4 sierpnia 2013

???!!!

Od pewnego czasu zastanawiamy się, czy przypadkiem nie zostaliśmy zaprojektowani na 370 postów ??? Może to wynik jakiejś psychologicznej blokady ale w żaden sposób nie potrafimy zabrać się za napisanie czegoś co nie wydawałoby się powtórką tego co już było, a przecież powtarzanie kolejny raz tego samego...
  Od długiego czasu prześladują nas myśli katastroficzne. Tak, tak wiemy że nikt z Was nie lubi czytać narzekań, przecież każdy ma swoje problemy, swoje kłopoty. Wielu z Was zagląda TU po to aby odpocząć, odreagować, a zrzędzenie nie tworzy atmosfery służącej odprężeniu.
Wiemy że w innych częściach Polski jest diametralnie inaczej, ale u nas w ciągu ponad 2 miesięcy deszcz padał raz, miesiąc temu były takie dwa dni, jednego dnia padało około 1,5 godziny a następnego może ze 3 godziny. Powiecie że od tego są wakacje aby była piękna pogoda, jednak ,,piękna'' to pojęcie względne. W momencie gdy większość z Was się cieszy my otwieramy rano kolejny raz oczy ze strachem tłukącym się w głowie, znowu prawie 30*C i ani śladu nadziei na deszcz, a właściwie przy takiej suszy potrzebne jest u nas co najmniej ze 3 dni ciągłego równego deszczu. Pastwiska naszych alpaczek są wyschnięte, wygryzione a właściwie wypalone. Normalna w tej porze roku wegetacja właściwie chyba zamarła z braku wilgoci. Drzewa w koło zrzucają pożółkłe liście ratując się przed parowaniem. Najlepszym dowodem na KATASTROFALNĄ SUSZĘ jest to że bociany które normalnie powinny się trzymać podmokłych łąk przylatują na wyschnięte ugory i panicznie nie zwracając uwagi na nic szukają jaszczurek, myszy, czegokolwiek do jedzenia gdyż żaby, ślimaki, pochowały się przed suszą i upałem tak że bociany nie są w stanie ich odnaleźć. To taki krótki opis tego co widzimy od długiego czasu za oknem i dookoła naszego gospodarstwa. Gdy obserwując to wszystko, z resztą kolejne już lata jednak w sposób narastający i występujący z natężeniem do tej pory nie spotykanym w tej szerokości geograficznej, a wieczorem włączymy telewizor i widzimy kretyńskie szczęście na twarzy TVNowskiej pani od pogody mówiącej że dziś mieliśmy kolejny cudowny dzień wakacji, a wcześniej najważniejszy temat wtłaczany w puste łby ,,czy Gowin Tuska czy Tusk Gowina'' robiąc z tego temat numer 1. Zastanawiamy się czy my żyjemy na jakiejś innej planecie, w innym państwie? Nie, nie chodzi nam o biadolenie, użalanie się nad niedolą tych których los zależy od pogody (deszczu lub jego całkowitego braku). Chodzi nam o to że ci którzy uzurpują sobie prawo do tego by podejmować w naszym imieniu decyzję o naszym być, czy nie być, zrozumieli że zjawiska (katastrofalne) dotyczące pogody od kilku już lat (ostatnia zima i śnieg leżący u nas prawie do maja) nasilają się, i jest ostatni moment aby pomyśleć o wielkim narodowym programie gospodarki wodą która w jednej chwili nas zalewa ,,niszcząc życie'' wielu ludzi, to znowu jej brak powoduje że drzewa i wszystko co zielone umiera stojąc. Żywność to towar strategiczny którego nie da się wytworzyć bez wody, wiedzą o tym Żydzi którzy od wielu lat mając państwo na pustyni są EXPORTERAMI warzyw i owoców, tylko dzięki doskonałemu programowi gospodarki wodą. Namawianie rolników do topienia się w kredytach przeznaczanych na maszyny które większość roku stoją bezużytecznie rdzewiejąc, zamiast edukacji i wskazywania ekstremalnie złego położenia hydrologicznego Polski, która z roku na rok stepowieje i pustynnieje, gdzie w niedługim czasie prowadzenie jakiejkolwiek gospodarki rolnej bez wydajnych systemów nawadniających nie będzie możliwe (przynajmniej w niektórych regionach kraju, co gorsze tych właśnie stricte rolniczych). Tak więc nie cieszmy się i nie dajmy się  ,,pieprzyć'' tym dla których walka o WŁASNE KORYTO jest ważniejsza od tego że za moment większości Polaków nie będzie stać na kupowanie importowanych produktów żywnościowych, nie wspomnimy tu o milionach tych którzy utrzymują swoje rodziny dzięki ciężkiej pracy w rolnictwie tworząc ,,NASZ CHLEB POWSZEDNI''
(Tylko nasze kaktusy czują się w Polskim klimacie coraz lepiej kwitnąc szaleńczo jak na andyjskich zboczach zchodzących  do Atakamy )