CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

niedziela, 23 lutego 2014

Zaklinanie wiosny...

Prawdą jest że to jeszcze LUTY ale dziś zrobiło się jakoś tak że postanowiliśmy ,, pozaklinać wiosnę''. Od ponad tygodnia z niedalekich bagien dochodzi klangor żurawi,. Od kilku dni całymi dniami nad naszym domem lecą klucze kaczek, wczoraj czajki a nocami słychać lecące klucze gęsi. Gdy dziś wypuszczaliśmy alpaki na padok, nad naszymi głowami krążył orzeł bielik (kilka par gniazduje w naszej bliskiej okolicy) Ta atmosfera podkręcana całkiem wiosennym świergotem ptaków rano, udziela się chyba już wszystkim więc... Po zeszłorocznej bardzo przedłużającej się zimie której wszyscy mieli dosyć, zapraszamy na wiosenny spacer wśród naszych zwierząt, życząc wszystkim udanej niedzieli : )


















środa, 19 lutego 2014

Bardzo kolorowa pasja Michała : )






Hania podpowiedziała nam kolejny temat swoim komentarzem pod poprzednim naszym wpisem :) ,,To jedna z lepszych rzeczy w życiu- mieć pasję, iskrę bożą i sukcesy w wybranej dziedzinie.Cieszę się, ze właśnie Michałowi się to przytrafiło, co jest dowodem na to, że u Was to rodzinne;) '' Las to jedna z pasji Michała, drugą nie mniejszą jest entomologia, pasja która z zewnątrz objawia się stertą gablot pełną wszelkiego robactwa, tego pięknego jak motyle i ćmy, i tego nie do końca pięknego jak reszta robactwa wszelkiego jakie występuje na naszym terenie. Są tam wielkie ćmy jak dłoń i maleńkie robaczki które my w naszym wieku mamy kłopot dostrzec gołym okiem. Cały sezon letni, czyli wakacje gdy Michał ,,jest'' w domu piszemy ,,jest'' w cudzysłowie bo właściwie go nie ma. Albo jest w lesie, albo na bagnach, albo rozstawia wabidła na nocny odłów ciem, które upodobały sobie zapach fermentowanych owoców. Latem w zamrażarce można znaleźć pudełka z kokonami owadów którym Michał robi mroźną zimę w środku lata aby przyspieszyć przepoczwarzenie. Tak, tak bo wiele z motyli i ciem na zdjęciach jest z własnej jego hodowli, od zebrania jaj w lesie przez wszystkie stadia łącznie z karmieniem odpowiednimi roślinami żarłocznych larw, aż do wyklucia się pięknego motyla (na pierwszym zdjęciu właśnie Michał suszy skrzydła nowo przepoczwarzonego motyla. Gdyby ,,obrońcy przyrody'' chcieli skomentować ,,że to takie beee'' bo tymi szpilkami te piękne motylki, to powiemy tak- poza łowieniem, hodowlą jest jeszcze stricte naukowe podejście, jak widać na jednym ze zdjęć (takim lekko z profilu tuż poniżej, każdy owad ma pod spodem metryczkę, małą karteczkę z kodem, datą i miejscem odłowu lub zaznaczeniem że z własnej hodowli  :) Ważnym dopiskiem jest to że to co TU pokazujemy to zaledwie wycinek tego zbioru                                                                                                     Wracając do cytatu ,,z Hani'' na początku wpisu. Dzięki temu że nasze dzieci wychowały się w lesie z dala od ,,dobrodziejstw cywilizacji'' miały dwie drogi, albo wyrosnąć na dziwolągów i samolubów albo (to już nasza rola) trzeba było dać im inną, pokazać że człowiek mając pasję rozwija siebie i ,,pcha świat'' w dobrą stronę. Patrząc dziś z perspektywy czasu i porównując ich (Miłosza i Michała) możemy podpowiedzieć tym którzy ,,chcą dać swym dzieciom większą szansę'' dlatego muszą czekać aż dzieci pokończą miejskie szkoły i skorzystają z ,,dobrodziejstw cywilizacji''(takie teksty często słyszymy i czytamy) Jeśli będziecie czekać że szkoła, miasto i szeroko pojęta cywilizacja wychowa i ukształtuje za Was Wasze dzieci możecie się srogo rozczarować za kilkanaście lat : )





























wtorek, 18 lutego 2014

Radość ... szczęście... słońce...






Poza tym że wreszcie pięknie świeci słońce i wyraźnie czuć w powietrzu wiosnę, mamy od godziny jedenastej dodatkowy powód do radości, i takiej zwykłej rodzicielskiej dumy : ) Nasz młodszy synek Michał ( w domu zwany Misiu) obronił dziś pracę Inżynierską na wydziale Leśnym studiów dziennych SGGW w specjalności Ochrona Lasów i uzyskał tytuł Inżyniera Leśnictwa : ) Cieszymy się razem z nim bo zawód leśnika to jego marzenie od dziecka. Najpierw skończył Technikum Leśne. Nie, nie kolejność powinna być taka, urodził się i wychował w lesie (jest chyba jedynym na swoim roku studentem który urodził się, wychował i do dziś mieszka w lesie : )   Teraz zrobił kolejny krok do urzeczywistnienia swoich marzeń i realizacji planów. Tytułu pracy powtórzyć nie potrafimy : D wiemy jedynie że jest to praca badawcza na temat przenikania gatunków owadów na pograniczu środowiska leśnego i łąkowego : )


sobota, 8 lutego 2014

Los alpaqueros - Andyjski bzik :)




@Orszulka przypomniała nam o filmiku który powstał trzy lata temu. Ci z Was którzy zaglądają TU od dawna pewnie go pamiętają.  Postanowiliśmy go pokazać, bo są przecież tacy którzy trafili TU później a nie chciało im się cofać (ten wpis ma już numer 410) naszego bloga. Film został nakręcony przez wspaniałych młodychz ludzi ze ,,Studio Wiraszka'' z Ciechanowa  którzy odwiedzili nas trzy lata temu. Sporo się u nas od tamtej pory zmieniło jak mawiają Latynosi ,,todo cambia''- wszystko się zmienia. Niektórych z alpak nie ma już u nas, zastąpiły je następne, kołowrotek też został zmieniony, białoruska elektryczna ,,Cierełnica'' (kołowrotek) mimo iż solidny zużył się wieeeeeloma godzinami pracy i wieloma kilogramami uprzędzionej wełny. My też troszkę się postarzeliśmy, przybyło siwizny, jednak ogień pasji czy jak to powiedzieliśmy w filmie ,,Andyjski bzik'' które nas pchają do przodu, nie gasną : )

piątek, 7 lutego 2014

ALPAKA - Dla mamy i jej dzieciątka :)






Wiele razy pisaliśmy o miękkości, delikatności wełny alpaki. Dziś możemy pokazać sesję Tymusia (naszego wnuczka) oraz jego mamy (naszej synowej) Autorem zdjęć jest Miłosz (nasz starszy syn, tata Tymusia i mąż Anety) Sesja powinna przekonać tych  którzy zadają nam pytanie,,czy alpaka gryzie ? '' Wiemy że przekonywanie opornych i niedowiarków nie ma sensu więc tych pomijamy : )
Włókno alpak jest sortowane i użytkowane w różnych klasach grubości i jakości, my wiedząc co mamy do zrobienia wybieramy tą odpowiednią do wykonania danego dzieła. Nigdy nie użyjemy tej samej wełny którą mamy rozsortowaną do wykonania torby na czapeczkę dla dzieciątka. Tak samo jak cienki sweterek wykonywany jest przez nas z wełny najlepszej, najdelikatniejszej a koc który jest użytkowany zupełnie w inny sposób już takiej wełny nie potrzebuje, mało tego wykonany z tej najdelikatniejszej byłby po prostu nie praktyczny. Możemy zapewnić Was że jesteśmy w stanie ubrać tak mamę jak i jej nowo narodzone dzieciątko w bezpieczne hiper ekologiczne ubranie, które zapewnia komfort cieplny nie nasączając ich organizmów całą paletą super niebezpiecznej chemii. Przy odpowiednim użytkowaniu nasze ubrania mogą długo służyć ciesząc oko i skórę swą niezwykłością. ,,Złoto Andów'' to nie jest określenie na wyrost, a tak nazwana została dawno temu wełna z alpaki.


czwartek, 6 lutego 2014

Nie tylko o alpakach - kozie stadko

 
Od dziś mieszka z nami przewodnik, opiekun i przyszły tatuś małych kózek. Młody niespełna roczny koziołek rasy Alpejski nazwany przez nas Czupurek mimo iż nie jest zbyt czupurny :) Czupurek został nabyty w barterze, w zamian za niego do jego stada powędrowała koza Balbina wraz z córką (robiła straszny zamęt w naszym stadku kozim wiecznie tłukąc się z pozostałymi),  szczególnie jako worek do boksowania upodobała sobie Rózię naszą kochaną bardzo mleczną Alpejską francuską. Od dziś stadko naszych kózek składa się z Rózi (matki) oraz Fruzi i Józi (dwóch jej córek) oraz Czupurka : ) Mamy nadzieję że urodzone z takiego skojarzenia kózki będą doskonałymi mlecznicami. Zapotrzebowanie na mleko a dokładnie na to co z niego wytwarzamy jest takie że często sami do tej pory rezygnowaliśmy z tych zdrowych pyszności, aby zrobić smaczny prezent innym : )

poniedziałek, 3 lutego 2014

Przy stole...


Z racji tego że zima tak jakby się kończyła dla przyspieszenia jej odejścia chcemy Was zaprosić do stołu : ) Tak, tak nie przesłyszeliście się do stołu gruzińskiego. To jest uzupełnienie historii o tym jak to pies może stać się zaczynem do tego aby poznać kulturę, kuchnię, zwyczaje innego kraju.
Jak może niektórzy z Was wiedzą w Gruzji wszystko zaczyna się i kończy przy stole z przyjaciółmi ze śpiewem. Chcemy się podzielić naszym odkryciem, młodymi ludźmi którzy nas oczarowali umiejętnościami wokalnymi. Może to troszkę dziwne klimaty ale z pewnością gdy posłuchacie, posiedzicie z nimi (wirtualnie przy stole, poprawi się wam humor : )






sobota, 1 lutego 2014

Św. Józef z Dzieciątkiem.


80 x120 cm. Święty Józef z Dzieciątkiem. Technika olejna na płótnie lnianym gruntowanym tradycyjnie. Oryginał który posłużył za ,,drożdże'' do powstania tego obrazu wisi w galerii Ermitaż w Petersburgu. Kilka wpisów wstecz pokazywaliśmy początek to teraz wypadało pokazać koniec. Prawdą jest jednak to że od jakiegoś czasu zastanawiamy się czy w ogóle powinniśmy TU pokazywać to co robimy, jak robimy, wkładać dodatkową pracę w opisy zdjęcia po to aby w efekcie przeczytać trzy zdawkowe komentarze i cztery takie (tych nie publikujemy) w których komentujący myślą tylko o tym w jaki jeszcze sposób nam dowalić, jak odebrać nam chęć do bycia TU. Aby przeczytać za dzień lub dwa jak paniusie z tłustymi dupami od siedzenia i nic nie robienia, wycierały sobie pyski, pisząc o nas na innych blogach ,, JAK SIĘ NIC NIE ROBI TO NIE POWINNO SIĘ ODZYWAĆ'' ,,TACY CO NIC NIE POTRAFIĄ TYLKO NARZEKAJĄ'' To tylko te grzeczniejsze sformułowania :/
Ale cóż, te zdjęcia obiecaliśmy księdzu Wojtkowi więc ,,słowo się rzekło...'' : )
Dziękujemy tym z Was którzy poświęcają nam chwilę aby napisać kilka słów do nas a nie tylko biorą cichaczem garściami nie mówiąc ni słowa : )